Zrazy w sosie porzeczkowym a la Monique

Składniki na zrazy w sosie porzeczkowym a la monique
• białe szparagi w zalewie (mały słoiczek)
• 1 ogórek kiszony
• gałka muszkatałowa, mielony imbir
• sól, pieprz
• oliwa z oliwek
• 100 ml śmietany (Cremefine do gotowania)
• 1 łyżeczka mąki
• 150 ml wywaru z drobiu
• 100 ml nalewki porzeczkowej
Przygotowanie dania zrazy w sosie porzeczkowym a la monique
...
Mięso umyć, osuszyć. Lekko rozbić zrazy. Posolić, posypać swieżo zmielonym pieprzem, szczyptą gałki muszkatałowej oraz tartym imbirem. Szparagi odsączyć i osuszyć. Ogórka kiszonego przekroić wzdłuż na 4 części. Zawinąć zrazy ze szparagami i kawałkiem ogórka. Owinąć nitką, aby mięso się nie rozwinęło. Rozgrzać na patelni oliwę z oliwek. Obsmażyć na patelni zrazy. Następnie włożyć je do naczynia żaroodpornego i wstawić do piekarnika nagrzanego do temp. 170 stopni na ok. 20 minut.W międzyczasie przyrządzamy sos na patelni, na której obsmażaliśmy zrazy. Do oliwy na patelni dodajemy wywar z drobiu. Śmietanę mieszamy z mąką i również dodajemy na patelnię. Na końcu dodajemy nalewkę. Doprawiamy świeżo zmielonym pieprzem oraz szczyptą imbiru.
Możemy podać z ryżem.
Indyk a`la Książę
Tak, jak myślałam, z przepisem było nieco kłopotów, bo zakładał nałożenie nadzienia na wierzch plastrów mięsa i później panierowanie ich w roztrzepanym jajku, wymieszanym z dużymi grzankami. Ciekawe, jak to jajko i te grzanki miały się trzymać na nadzieniu????
Ale zdecydowałam się poeksperymentować, bo smakowo zapowiadało się interesująco.
I powiem wam, że wyszło fantastyczne mięso, świetne...
Tafelspitz – wiedeńska sztuka mięsa w sosie chrzanowym
Tak o tym daniu pisał Robert Makłowicz w książce C.K. Kuchnia: We Francji kiwano głowami z powątpiewaniem. Najlepsi agenci uparcie donosili, że ulubionym daniem Franciszka Józefa I, cesarza Austrii i króla Węgier, jest sztuka mięsa. Jak to, cesarz i kawałek wołowiny wątpliwej jakości? Jakie uczucia budzić może imperator jedzący gotowane w wodzie (z dodatkiem jarzyn, co prawda) mięso?
Trudno,...
Pieczony bażant
Kiedy myślę o dziczyźnie, widzę wielki stół w szlacheckim dworku, cynowe i srebrne patery, na których pysznią się pieczone udka, combry, szynki, mocno zrumienione, przybrane piórami… upierścienione ręce szlachciurów w kontuszach sięgające po porcję, która mnie starczyłaby pewnie na jakieś trzy obiady…. ot, taki filmowy obrazek
Jak było u mnie w rzeczywistości? Dawno mi się już marzył bażant....