Czekoladowe fondue z migdalami

Świetne - dotąd robiłam według tego przepisu: http://wkuchnizwedlem.wedel.pl /konkurs/przepis/... ale muszę spróbować z miodem. Jaki miód wychodzi najlepiej - czy warto kupić inny niż gryczany?

Z migdałami muszę spróbować ,zawsze tylko sama czekolada.

si si bardzo dobry przepis ale radziła bym uzyć malin

Pychota :) Ja zamiast miodu czasami dodaję do czekolady jakiś aromat, w zależności na co mam smak :) Jeszcze nigdy nikt nie wyszedł z imprezy z fondue niezadowolony ;)

Robiłam fondue z tego przepisu już kilka razy i zawsze wychodzi rewelacyjnie. Za każdym razem zostawało trochę czekolady na drugi dzień i taka na zimno była chyba jeszcze lepsza niż na gorąco. Świetny pomysł z migdałami i miodem, smak tej czekolady kojarzy mi się bardzo z Toblerone, które uwielbiam :) Takie fondue to świetny pomysł na imprezę, ponieważ jest lekkie i ludzie nie najadają się nim tak bardzo, jak sałatkami. Dobrze idzie też do owocowych drinków.

Bajaderko, fondue uswietnilo moja walentynkowa kolacje. Swietna zabawa i naprawde pycha!! Polecam!!

Proponuję lekko zmodyfikować przepis. Dodałem pół na pół mleczną i gorzką czekoladę (jdodałem, też wielkanocne jajka czekoladowe - uratowałem ja tym sposobem od śmietnika), migdały uprażyłem na suchej patelni (zdecydowanie lepszy smak mają wtedy), nie siekałem, wrzuciłem rodzynki, posiekane suszone daktyle oraz dużą szczyptę cynamonu. Oczywiście inne suszone owoce też się nadają. Dzięki tej modyfikacji fondue było o wiele lepsze (oczywiście przepis Bajaderki też jest rewelacyjny).

Zmodyfikowane fondue (bez migdałów) zrobiłam na swoje imieniny - z braku garnka do fondue użyłam szklanego garnka i zwykłego podgrzewacza. Czekolady dałam pół mlecznej a pół gorzkiej. Tak proste danie, a zrobiłam furorę. Zniknęło w mig - a zrobiłam z dwa razy większej liczby składników. Naprawdę godne polecenia.

To był pierwszy przepis na fondue zaraz po otrzymaniu "sprzętu" i cóż.....goście mruczeli miło, kropelka czekolady spływała kącikiem ust.....ach okropnie pyszne....

Upał wywołuje ciszę .Wszystko i wszyscy znudzeni i zmęczeni milkną , tylko w kuchni słychać cichy trzask łamanej czekolady i brzdęk łyżeczki mieszającej ingrediencje .Przygotowanie sosu okazuje się banalnie łatwe , staje się przyjemnością , małą radością a znużenie powoli odchodzi gdy pod strumieniem zimnej wody myjemy truskawki ...Zaczyna się podekscytowanie , rodzi się małe pytanie : co też wyjdzie nam z tej cudownej mieszanki ?Jeszcze tylko nadziać truskawki na patyczki , jeszcze tylko chwila gdy krągły , zgrabny , soczysty owoc zanurzamy w czekoldzie ... Pachnącej , aksamitnej mieszance samych cudowności .Czerwień i brąz pięknie mieszają się ze sobą , słodycz owocu i wytrawność czekolady zaczynają tworzyć zgrany , wspaniale wyglądający duet .Pracujące zmysły otrzymują swoją nagrodę .Dostajemy niezwykły deser , smakujemy rzecz tkliwą , subtelną i lekką .Wszystko to przerosło moje oczekiwanie .