Szyszki z ryżu preparowanego - film video

- Mamoooooooooo!!!! Mamooooooooooooooooo!!!
- No co tam?
- Zjadłabym coś słodkiego.
- Nie ma.
- To zróbmy coś - składam ręcę, jak do modlitwy.

Mama wzdycha i wraca do książki. Za chwilę ten sam dialog, ale zaczynający się od: - Tatoooooooooo!!! :D

Tata chrząka, wstaje i idzie do kuchni. No to ja za nim. Na stole leżą moje ukochane krówki (aaa schowali je przede mną) i ryż preparowany, zwany dmuchanym. Taki ryż wpychamy sobie z koleżankami garściami do buzi i wkakujemy na trzepak.

Tata stawia na gazie patelnię i nuci "Hej krówko miła, gdzie żeś ty była". Po domu rozpływa się cudowny zapach kajmaku. Podskakując asystuję i co chwila pytam, a co to będzie? A tata śmiejąc się: - Szyszki na dębie.

Tatooooooo. Na dębie rosną żołędzie. Noooooo powiedz, poooooowiedz proooooooooooszę - przeciągam każdą samogłoskę, żeby tata wiedział, jak ja bardzo, bardzo proszę ;)

W tym czasie w rozpuszczonych krówkach ląduje ryż i tata mówi, że taraz musimy poczekać aż szyszki wyrosną. "Nieładnie" - myślę sobie. "Co za wyrodny tata"".

Też macie takie wspomnienia? Szyszki robione z rodzicami, a potem nawet samodzielnie ;) Czasem jak brakowało krówek to trzeba było gotować najpierw mleko z cukrem. Długo aż stawało się kajmakiem. A potem robiło się szyszki :) Na zawody. Najlepiej kto największą...

Dzieciństwa smak :)